Quantcast
Channel: bikestats.pl meteor2017 | Wycieczki | meteor2017
Viewing all 1840 articles
Browse latest View live

Po mieście x6 (trylinka)

$
0
0
Z cyklu - jak nie parkować roweru.



Trylinka. Dla rowerzysty trylinka to jedna z gorszych nawierzchni, dlatego gdy kiedyś trafiłem na odmianę trylinki, która była jeszcze gorsza, bo skrzyżowana z brukiem, byłem pełen podziwu dla pomysłowości tego kto to wymyśli i nie miałem wątpliwości, że było to wyjątkowy sadysta.



Aż tu nagle przy lekturze żyrardowskich wspomnień Pawła Wiktorskiego (książka "Lot nad kołyską"), trafiłem na taki oto fragment. Czyli że taka trylinka z kamieniami, to nie jest jakiś nowy wynalazek, lecz stosowano ją już w okresie międzywojennym i była to chyba pierwotna forma trylinki (co potwierdza wpis z Wikipedii - skąd dowiemy się min. że trylinkę opatentował Władysław Tryliński w 1933).  No cóż, w porównaniu z kocimi łbami, to może faktycznie to był postęp.



Takiej kamiennej trylinki w Żyrardowie już chyba nie ma, w każdym razie ja na nią nie trafiłem. Kocich łbów też już prawie nie ma.



Zamiast kamienno-betonowej trylinki, znalazłem jej bliską krewną - małe kwadratowe płytki. Upiorna uliczka jeśli chodzi o jazdę rowerem.



Zwykłej, betonowej trylinki jeszcze trochę jest, co prawda uliczek trylinkowych nie jest zbyt dużo i są one zwykle krótki, ale za to sporo jest trylinki na podjazdach, zatoczkach, parkingach, osiedlowych uliczkach czy na targowisku.

To że trylinka jest fatalną nawierzchnią nie wynika chyba z samych właściwości trylinki, tylko z tego te uliczki są stare, trylinka była układana kilkadziesiąt lat temu i od tej pory się zużyła - kostki porozjeżdżały się na w pionie i bki, przez co powstały szpary (może to też kwestia marnego ułożenia), powykruszała się popękała... Mam wrażenie że nie jest gorsza od kostki betonowej i sądzę że po tylu latach kostka byłaby w jeszcze gorszym stanie.



Tu przykład względnie nowej trylinki, która ma kilka, no może kilkanaście lat i komfort jazdy jest podobny do jazdy po niefazowanej kostce (a lepszy w porównaniu z kostką fazowaną).



A jak się mocniej wykruszy, to czasem widać że też jest oszczędnościowa, może nie wypełniona kamieniami polnymi, ale żwirem.



W Żyrardowie sporo ulic było trylinkowych, bo widać w wielu miejscach, że trylinka jest pod asfaltem. Kto wie, może jeszcze ta kamienno-betonowa gdzieś jest?




Zwłaszcza jak się wykrusza asfalt, ro można zobaczyć co było pod spodem - najczęściej trylinka, także kocie łby, rzadziej małe kwadratowe płytki, a na opłotkach także betonowe płyty.




Rozszerzony wpis o trylince powstał na blogu pocztówkowym: Nieśmiertelna trylinka.




.

Data wpisu: 12.12.2017
Wszystkie km: 53.76

Zobacz komentarze(14) lub skomentuj.

Po klu do przedszkola

$
0
0
Dziś razem z lavinką byliśmy odebrać Klu z przedszkola, bo były występy przedświąteczne. Jako że z tej okazji trzeba było przebrać Klu w strój aniołka, to była okazja wytłumaczyć jej co to jest anioł... no więc anioł to jest... eee ten, no...

Stanęło na tym, że jest to mityczne stworzenie będące skrzyżowaniem człowieka i ptaka, tak jak inne hybrydy - syrenka, pegaz, czy gryf (gryfa ostatnio przerabialiśmy przy okazji oglądania herbów). A przy okazji aureolki (tudzież nimbu), była okazja wspomnieć o zajwiskach optycznych, np. Widmie Brockenu... swoją drogą Widmo Brockenu faktycznie wygląda jak anioł, zwłaszcza jak się macha rękami, to wtedy nawet skrzydła są.



Ponieważ występy były z sąsiednią grupą, Kluska dobrała się z psiapsiółką z podwórka, która do tamtej grupy chodzi. Świetnie się dobrały - Klu jest jedną z wyższych dziewczynek w roczniku, a Wiktorka jedną z niższych. Jakby planowały karierę jako duet komików, to lepiej by się dobrać nie mogły.

Impreza Klusce się podobała, tylko marudziła, że za krótka.



Poza tym w tym tygodniu Kluska dostała z przedszkola paczkę na święta - tym razem słodyczy niewiele, za to dwie gry z kartami edukacyjnymi. Część matematyczna jest w zasadzie dla Kluski zbyt łatwa, bo już to przerobiliśmy, ale zawsze nowy rekwizyt jest okazją do przypomnienia materiału i zajmie dziecko na kilka minut.

Kluska dodaje już nie tylko dwie proste liczby, ale też większą liczbę liczb do siebie, przerabiamy też przemienność dodawania. Niewiele też większej troski, przysparza jej orzech włoski... eee, znaczy chciałem powiedzieć odejmowanie. Rachuje na palcach aż miło.




"Dla mnie to łatwizna" - jak by powiedziała Kluska. No to zajęliśmy się dodawaniem kolorów. A potem wzięliśmy się za literki... same literki też zbyt łatwe, więc trzeba było zabawę urozmaicić i uzupełnic o nowe elementy.



A na koniec tygodnia Klusce wypadł pierwszy ząb... to pewnie przez to dodawanie, zęby mądrości stwierdziły że już czas i się pchają na zewnątrz.


.

Data wpisu: 13.12.2017
Wszystkie km: 2.84

Zobacz komentarze(15) lub skomentuj.

Krzyże i mogiły lasu żyrardowskiego

$
0
0
W książce Pawła Wiktorskiego "Lot nad kołyską" znalazłem kolejny kawałek (oto on w całości, zaś poniżej krótsze fragmenty akurat pasujące do okoliczności). Przy tej okazji, postanowiłem się wybrać do żyrardowskiego lasu objechać mogiłki, krzyże i kapliczki. Miałem nadzieję na jakiś solidny, albo przynajmniej dłuższy mróz, który zetnie błoto, ale niestety się nie doczekałem... ostatecznie objazd odbył się na trzy raty (choć spokojnie można to zrobić za jednym zamachem), na początek krótki, mniej błotnisty odcinek, później po lekkich przymrozkach, które w lesie nie zmieniły sytuacji, najbardziej błotnisty fragment i za trzecim razem dokończenie tematu.

Oto jak Wiktorski pisze o Rudzkiej Drodze... istniała ona także przed wojną, więc wychodzi że nie została zbudowana od zera, tylko przygotowana pod ciężki sprzęt.



I ja mogę napisać prawie to samo, że kiedyś była równiejsza, ale teraz potworzyły się dziury i w dzień można jeździć sprawniej esami-floresami, ale po nocy ciężko. Paskudna droga.

Tak, kilkanaście lat temu od czasu do czasu nią jeździłem, także w nocy... teraz jednak bardzo rzadko na nią wjadę, tylko za dnia, a potem długo mam jej dosyć i omijam szerokim łukiem. Droga zniszczała wraz ze wzrostem ruchu samochodowego (a przy obecnym stanie już mało kto tędy jeździ i nie skrótem do Jesionki, tylko do lasu), poza tym ze zwiększoną ilością wycinek, także więcej ciężkiego sprzętu tędy jeździ.

Przez chwilę  znośny był odcinek od Żyrardowa do obwodnicy, który utwardzili tłuczniem.. Gdy już się ubił, to przez rok, czy dwa była to sensowna trasa, ale też sporo osób zaczęło tędy jeździć samochodami do lasu i już jest cała w dziurach. Za obwodnicą jest jednak gorzej.





Docieram do krzyżówki z Józefowską Drogą, tu stoi sobie starzy krzyż. Z lokalizacji - typowy krzyż na rozstajach. Zarówno ten, jak i większość pozostałych krzyży/kapliczek jest zaznaczona na przedwojennych mapach, a jeśli nie, to wyraźnie o tym napiszę.





Kiedyś miejsce było bardziej malownicze, gdy drogi nie były tak zryte jak teraz.



Kawałek dalej jest krzyż metalowy - kilka lat temu był trudny do zauważenia, bo pomiędzy drzewami był dobrze zamaskowany. Teraz stoi na skraju ścinki zupełniej, za to łatwiej go zauważyć. Ten krzyż upamiętnia miejsce pierwotnego pochówku Michała Smolińskiego, zamordowanego przez Niemców w 1942, po ataku dywersyjnym w rejonie przystanku Sucha Żyrardowksa. Po wojnie ciało zostało ekshumowane na cmentarz w Żyrardowie, a dokładny opis tego zdarzenia znajdziecie tutaj.




I jeszcze jedna, tajemnicza mogiła przy tej drodze. Niestety nic o niej nie wiem poza tym że jest... jako że najwięcej bezimiennych mogił jest z czasów wojen, to można podejrzewać że ta też jest z którejś wojny, ale nie na pewno.




Jeśli chodzi o mogiły, oto kolejny fragment z Wiktorskiego... już wcześniej myślałem o zrobieniu takiego objazdu (choć przy każdymz tych miejsc kiedyś już byłem), ale właśnie ta wzmianka o mogile rosyjskiego żołnierza, była bezpośrednim impulsem, by pojeździć teraz. Zwłaszcza że w miejscu, które najbardziej pasuje do opisu stoi krzyż.



I oto on, kiedyś otoczony lasem, teraz niestety na skraju lasu. Faktycznie stoi jakby na wzgórku mogilnym, ale to bywa mylne... ot z jednej strony podcięte przez drogę, z drugiej przez przygotowanie pod nasadzenia, ziemią z rowu podsypano teren pod krzyże i już wzgórek gotowy. Ale może ten wzgórek to jednak mogiła, skoro opis na to wskazuje? Teraz krzyż stoi na rozstajach, ale według starej mapy tych bocznych dróg nie było (albo były marne), a droga biegła do przejazdu którego już nie ma i faktycznie tu był skraj lasu.




Drugie ewentualne miejsce, które jednak nieco mniej pasuje do opisanej trasy, to ta kapliczka lub jej okolice.



Kolejny intrygujący krzyż jest przy torach kolejowych. Przed ostatnim remontem była tu ścieżka i dzikie przejście przez tory, ten kamienny, czy też betonowy krzyż stał  właśnie przy tej ścieżce, tuż przy torach, dopiero podczas remontu został przestawiony kilka-kilkanaście metrów dalej obok tego żeliwnego krzyża. Prawdopodobnie więc upamiętnia śmierć kogoś kto wpadł pod pociąg.

A ten drugi żeliwny? Przy torach w czasie wojen dużo się działo, więc może to pamiątka jakiegoś wydarzenia lub pochówku z tamtych czasów. Były różne transporty, w czasie I wojny funkcjonowały pociągi sanitarne z wagonami opatrunkowymi, nawet salkami operacyjnymi (wspomina o nich właśnie w tym rejonie angielska pielęgniarka Violetta Thurstan), w czasie II wojny były różne akcje dywersyjne, ucieczki więźniów z transportów (lub zakończone tragicznie próby ucieczek) itp. itd.




Niedaleko jest nietypowa i bardzo tajemnicza kapliczka, jest tam data 1942  (powiększenie metalowego serca)... tutaj można się domyślać właśnie jakiejś tragicznej historii z czasów II wojny. A jak było naprawdę? Oczywiście nie ma kapliczki na przedwojennej mapie, tego krzyża powyżej też nie.




Kolejny krzyż, tym razem w lesie przy drodze między Łubnem a Tomaszewem. Na ziemi leżą jeszcze omszałe resztki starego krzyża.





Kolejny drewniany krzyż jest na krzyżówce przy Sokólskiej Drodze biegnącej z Żyrardowa do Sokula, tutaj zaś odchodzi droga na Działki i Wiskitki. Wygląda na typowy krzyż na rozstajach i jest w mojej opinii jednym z najmniej podejrzanych krzyży jeśli chodzi o zapomniane pochówki.




Kawałek dalej też przy Sokulskiej drodze, w miejscu gdzie jest skrótowa droga z Sokula na Działki, mam na mapach topograficznych zaznaczony krzyż/kapliczkę. Na mapie przedwojennej nie ma, za to jest gajówka. Ze względu na obwodnicę, która odcięła tę drogę od Żyrardowa, dawno tędy nie jeździłem i nie pamiętałem czy coś tam było. Na miejscu okazało się, że owszem, była kapliczka skrzynkowa, ale zostały tylko ślady po niej. Pewnie zawieszona przez mieszkańców gajówki.




Zaglądam do zabudowań Sokula z dala od głównej części wsi, pod lasem w rejonie dawnej gajówki Sokule.



Tu dosyć dziwnie w bok od zabudowań stoi taki oto krzyż.




Przy drodze zaś, taki nieduży, mniej więcej na poziomie któregoś z gospodarstw. Mimo że dosyć niepozorny, to jest zaznaczony na mapach topo, ale na przedwojennej nie.



Pod Chrobotami przy drodze od strony lasu kolejny, dosyć wysoki krzyż. Na tabliczce fundator i data -1924.




No i jeszcze odwiedziłem  "mogiłkę Kluski" - tajemniczy prostokątny wzgórek, który znalazła w czasie jednej z wycieczek Kluska, włażąc na niego. Oceniliśmy że ma wygląd bardzo mogilny (regularny), a że dosyć duża, to może to być mogiła zbiorowa. Choć tego się trzymamy, to jednak nie można wykluczyć, wzgórek usypany w innych okolicznościach.



I to tyle, ile z tych krzyży skrywa mogiłę? Kto spoczywa w tych mogiłach o których wiadomo że są mogiłami i w tych nieznanych?  Kiedy zginęli? A ile jest tam jeszcze mogił nie oznaczonych w żaden sposób? I wreszcie jakie wydarzenia upamiętnia część z krzyży/kapliczek? Ten las skrywa jeszcze wiele tajemnic.

Data wpisu: 13.12.2017
Wszystkie km: 13.03

Zobacz komentarze(6) lub skomentuj.

Z Klu na dworzec

Po Klu na dworzec

Las, błoto, błoto, błoto, kałuże

$
0
0
W nocy lekki przymrozek... niestety zbyt lekki. Owszem, stawy i kanałki w parku zaczęły zamarzać i  w związku z tym staw na Bielniku zmienił się w Kaczy Staw, bo zebrały się na nim wszystkie kaczki. Również w terenie otwartym kałuże trochę pozamarzały, ale w lesie ani trochę - kałuże, błoto ani odrobiny nie skrzepły.




Fotki z błotnistej Rudzkiej Drogi wrzucałem poprzednio, bo mi tematycznie pasowały, więc teraz już je sobie daruję i zacznę od mokrych okoliczności przyrody poza drogą.





Rudy kolor niewątpliwie wskazuje, że tutaj wytrąca się ruda darniowa. Biorąc to wszystko pod uwagę nie powinno dziwić, że nim powstał Żyrardów, w jego miejscu była wieś o nazwie Ruda Guzowska.




Dolina Suchszego Dopływu Suchej.



Tak się skupiałem na przebijaniu błotnistą drogą, że zapomniałem skręcić w boczną dróżkę. Zdecydowałem się, że nie będę wracał tym błotem (zwłaszcza że ostatni odcinek był jednym z najgorszych) i przebijałem się wzdłuż torów.




Różne rzeczy można znaleźć przy torach... pamiętam, że jak zamknęli Tunel średnicowy w Warszawie do remontu, to nim ruszył remont załapaliśmy się na wycieczkę tunelem i znajdowało się tam różne rzeczy, które nagromadziły się tam w czasie eksploatacji. Ludzie wychodzili na Śródmieście z różnymi trofeami - poręcz, śmietniczka i wiele innych, tabliczki też oczywiście były. Ja też mam śmietniczkę, a nawet chyba popielniczkę PKP jednak znalezione gdzie indziej podczas wędrówek przy torach lub torami.



I znowu Suchszy Dopływ Suchej, a bobry nie próżnują.




Powrót naobkoło, bo nie miałem najmniejszej ochoty znów przebijać się przez błotnistą drogę.



Data wpisu: 18.12.2017
Wszystkie km: 27.78

Zobacz komentarze(11) lub skomentuj.

Po klu do przedszkola (+ o wizycie szacha)

$
0
0
Na wystawie w szatni panują niepodzielnie świąteczne klimaty.




A to domowe dzieło - jest to nowy wzór róży wiatrów, zaprojektowany przez Kluskę.



Nasze przedszkole jest jak pałac
Dziwi się Europa cała
Pan Dittrich piękny zbudował gmach
Chwalił go nawet sam perski szach


(z wierszyka będącego hymnem przedszkola)



Faktycznie w 1889 do Żyrardowa przyjechał perski szach Nasr-ed-Din (Naser ad-Din Szah Kadżar - wiki), który zwiedzał ochronkę fabryczną, pisze o tym wydarzeniu np. Paweł Hulka-Laskowski w książce "Mój Żyrardów" (dostępna online w bibliotekach cyfrowych)



Wizyta szacha w Warszawie była na bieżąco relacjonowana w gazetach warszawskich. Szach Warszawę odwiedzał już drugi raz. Teraz, podczas trzeciej podróży po Europie, szach do Warszawy przyjechał na kilkanaście dni po drodze z Moskwy do Berlina. Nie siedział cały czas w mieści, tylko wyruszał na wycieczki i zawitał min. do Spały, Skierniewic, Modlina i właśnie do Żyrardowa.

Najdokładniejszą relację z wizyty w Żyrardowie znalazłem w Kurjerze Codziennym, poniżej wklejam tylko wybrane fragmenty, a cała relacja jest tutaj: Kurjer Codzienny 6 czerwca 1889r. Najpierw o zwiedzaniu ochronki:



Biust Dittricha znajduje się w sali kolumnowej, reprezentacyjnej sali przedszkola gdzie odbywają się wszelkie wydarzenia i tam niewątpliwie posadzono szacha. Fotki z popiersiem Dittricha i salą kolumnową możecie obejrzeć w tym wpisie.

Czym dziś nakarmiono dzieci:



A czym nakarmiono szacha (przy czym nie jadł w przedszkolu, a w resursie):



Wizyta szacha była szeroko opisywanym wydarzeniem w Warszawie, to jednak po ponad stu lat już prawie nikt nie pamięta o tej wizycie. Zresztą nic dziwnego, ileż to bowiem koronowanych głów odwiedzało Warszawę. Oto ciekawy przykład - księga pamiątkowa Filtrów warszawskich (wybudowanych w latach 1883-86), pierwszy wpis jest z 1889 roku po arabsku... Ponoć pracownicy kilka lat się głowili na zagadką kto jest jego autorem, dopiero w pamiętnikach prezydenta Starynkiewicza znaleźli wzmiankę o wizycie szacha w Filtrach (artykuł - daty w starym stylu). Dla Żyrardowa jednak było to bardzo ważne wydarzenie wydarzenie i bardziej pamiętane - uwiecznione choćby w przytoczonym wyżej  wierszyku, czy we wspomnieniach Pawła Hulki-Laskowskiego (będących dla Żyrardowiaka lekturą obowiązkową)


*) A tak na marginesie - czy wam też myli się prezydent Starynkiewicz z prezydentem Starzyńskim? Tak jak na przykład Krasicki z Krasińskim i Kraszewskim.

Data wpisu: 19.12.2017
Wszystkie km: 2.85

Zobacz komentarze(4) lub skomentuj.

Po lesie z lekkim mrozem

$
0
0
Mróz odrobinę większy, staw na Bielniku coraz bardziej zamarznięty.





Można już chodzić po wodzie i taplać się w przeręblu.




W lesie błoto i kałuże zaczęły już krzepnąć, przynajmniej te mniejsze... większe błotko nadal dobrze się trzyma, zwłaszcza że jak jakiś samochód przejedzie od czasu do czasu, to rozmemle wszystko z powrotem.

Ale nieduże i nie niepokojone przez nikogo bajorka zaczęły się pokrywać lodem.





Z tej drogi nie skorzystałem.



Zimozielone towarzystwo... święta mi się pochrzaniły i narwałem bukiecik borówek (i to z z kilkoma owocami), ale nic to, będzie zamiast sianka.



Ktoś miał chyba jakiś drób na obiad... albo kolację. A może na śniadanie? Podwieczorek?



Data wpisu: 19.12.2017
Wszystkie km: 14.68

Zobacz komentarze(5) lub skomentuj.

po mieście x3

$
0
0
Dzięki zamarznięciu (częściowemu) stawu na Bielniku, weszliśmy w sezon monitorowania pokrywy lodowej na nim... ale szybko się skończyło wraz z końcem mrozów (i tak niewielkich). Trochę śniegu spadło, to zbielał.





Żabie Oczko w parku.



I następnego dnia wraz z początkiem odwilży.





Choinka na tle Nowej Przędzalni.



W bibliotece awaria serwerów (panie coś mówiły o wirusie) i wszystkie filie będą nieczynne do połowy stycznia. No cóż, katalog komputerowy jest bardzo wygodny, ale pojawiają się problemy z tą nowoczesnością... przy starym katalogu karteczkowym, to nawet jakby prąd wyłączyli, to można by pracować przy latarkach (przy świeczkach w takiej placówce lepiej nie).



Dawna biblioteka fabryczna ma  dobry adres. Komisja dekomunizacyjna chciała nam 1 Maja zdekomunizować i zamienić na 3 Maja (dowcip polega na tym, że ulica 3 Maja już jest w Żyrardowie, więc ja trzeba by było zmienić na jeszcze inną... bajzel na kółkach), ale to nie przeszło,  bo ulicę Wiskicką na 1 Maja zmieniono jeszcze w okresie międzywojennym.


Data wpisu: 20.12.2017
Wszystkie km: 21.68

Nie ma jeszcze komentarzy, Twój może być pierwszy.

Z klu na dworzec

$
0
0
Jako że jeszcze trwały święta, to mały ruch na ulicach, ale po świętach i poprzedzającym je weekendzie strasznie dużo szkła z potłuczonych flaszek... trzeba bardzo uważać jadąc, żeby omijać takie miejsa.





A tak na marginesie, w okresie przedświątecznym robiliśmy z Kluską różne eksperymenty z wodą, lodem, świeczkami, także z sodą oczyszczoną i kwaskiem cytrynowym, olejem itp.

Oto przypadkiem wyszedł nam lodowy grzybek (nóżka też z lodu).



Podgrzewacze pływające dookoła bryły lodu.




Olej, woda i różne dodatki.




Zamieszkało u nas zwierzątko (a właściwie grzybek), wabi się Burek. Są to drożdże, które pływają w wodzie, żrą cukier i napełniają balonik dwutlenkiem węgla.



W święta obowiązkowo robienie pierniczków... Kluska już od tygodnia suszyła nam o nie głowę, zwłaszcza że w przedszkolu też robili.



Data wpisu: 26.12.2017
Wszystkie km: 5.48

Zobacz komentarze(3) lub skomentuj.

Rundka po okolicy

$
0
0
Ot, taka krótka rundka po okolicy... postanowiłem sprawdzić kilka dróg, żeby zobaczyć czy się nie wyasfaltowały, zwłaszcza że ostatnio widziałem na jednej z nich asfalt. Dziś się okazało, że owszem jest, ale niewiele i  zaraz się kończy, a dalej błoto, albo droga utwardzona gruzem. Przebiłem się, ale dalej już poleciałem asfaltami.

To nie jeziorko, to łąka.




Zahaczyłem o cmentarz ewangelicki w Aleksandrii, skoro byłem w okolicy (+ze 200m błota).











A to chyba kuźnia dzięcioła - wydziobane przez niego szyszki świerkowe. Obok faktycznie są świerki, ale te szyszki leżały kawałek w bok pod innymi drzewami. Ta jedna jest chyba "na potem".




Tu stacja Sucha Żyrardowska. Z regulaminu stacji:
- stacja nie posiada baru, kawiarni, restauracji, czy innego punktu sprzedaży napojów,
- na stacji wagony Warsu nie zatrzymują się,
- przy stacji brak hydrantu, studni, czy innego ujęcia wody,
- w płyny należy się zaopatrzyć wcześniej we własnym zakresie



Data wpisu: 27.12.2017
Wszystkie km: 31.65

Nie ma jeszcze komentarzy, Twój może być pierwszy.

Do kapliczki i z powrotem

$
0
0
Taka tam wycieczka po dwie nowe skrzynki w okolicy.

Jeden z dwóch głazów Chełmońskiego w Kuklówce (to jest ten nowszy)




Dojazd do Wężyka - pod górkę po bruku.



lavinka jedzie Wężykiem





Jest i kapliczka - tutaj postój na kawę,, kanapki (i skrzynkę) i wracamy.



Bo do kamienia Sztekkera i folwarku Chawłowo dziś nie jedziemy... nie jest stąd nawet daleko, ale błotnista i straszliwie rozjeżdżona gruntówa skutecznie nas odstrasza.



Międzyborów - uwaga JEŻE!




Data wpisu: 28.12.2017
Wszystkie km: 36.87

Zobacz komentarze(10) lub skomentuj.

Rundka po okolicy z lekką zmarzliną

$
0
0
W nocy przymrozek, toteż sporo pozamarzało, w dzień jednak powyżej zera... przynajmniej od południa. Taki  jednonocny przymrozek to jednak za mało, żeby zrobić porządek z błotnistymi gruntówami, więc za bardzo w teren się nie wbijałem.

Staw na Bielniku znów zaczął trochę zamarzać.



Parking psio-rowerowy



Ulica 22 Lipca w Międzyborowie po dekomunizacji



I przed.



Kałuże ładnie skrzepły





I szron był, jak się rano wyjrzało to było biało, choć śnieg nie padał.



W Radziejowicach staw w większości zamarznięty, tylko przy jazie woda wolna od lodu.






Na Hamerni także, otwarta woda przy północnym brzegu.



Od kiedy zleciały żurawie do Park of Poland, widać że trwa budowa parku wodnego we Wręczy, bo do tej pory można było tamtędy przejeżdżać i nic nie zauważyć.



Woda już jest - w kopalni Olszówka-Wręcza.




To jest pora długich cieni.



Data wpisu: 30.12.2017
Wszystkie km: 43.03

Zobacz komentarze(2) lub skomentuj.

Zakończenie sezonu rowerowego 2017

$
0
0
Tradycyjne już zakończenie sezonu rowerowego w ostatnim dniu roku, tym razem krótka rundka dookoła miasta, bo więcej mi się nie chciało - po nocnym i porannym deszczu mokro, popołudniu lepiej, ale też jakaś prawie-mżawka. Bywały już krótsze dystanse na zakończenie roku, np. niecałe 4km z Kluską do parku, bywały też dłuższe - 200km parę lat temu... dzisiaj musiałbym się bardzo starać, żeby się nie zmieścić w tych widełkach, a zatem choć dziś tylko 7,5km, to przecież liczy się jako osobo-rowero-dniówka.

Ot, symboliczna fotka ze stawem na Bielniku... można porównać z dniem wczorajszym, gdy było czyste niebo i świeciło słońce. Lód całkowicie zniknął, również na ciekach i stawach w parku jedynie nieliczne płaty lodu, toteż i kaczki się rozproszyły po okolicy.


Data wpisu: 31.12.2017
Wszystkie km: 7.53

Nie ma jeszcze komentarzy, Twój może być pierwszy.

Rozpoczęcie sezonu rowerowego 2018

$
0
0
Po Klu na dworzec... o, już jedzie.



Przy okazji mała retroprasówka ma dobry początek roku z instrukcją jak legalnie jechać pociągiem towarowym (Kurjer Warszawski, 12. czerwca 1889r.).



Podróżowanie w czasie I wojny, czyli transport rannych na stosie szyn i podkładów ewakuowanej kolejki w 1915 lub 1916. To są zapewne gotowe do układania segmenty torów kolejki konnej, układa to się na polach lub drodze i już. Podobna funkcjonowała pod Żyrardowem w 1915. Fotka z albumu 206 safiańskiego pułku piechoty (link). Powiększenie po kliknięciu w fotkę.




Data wpisu: 01.01.2018
Wszystkie km: 4.2

Zobacz komentarze(2) lub skomentuj.

Wino z pałacyków (po mieście x1)

$
0
0
Minimalny przymrozek w nocy sprawił, że na stawie na Bielniku znów pojawił się lód... tylko troszeczkę w północno-zachodniej części, ale jednak (lepiej widać dopiero na zbliżeniu)




Podjechałem dziś do pałaców, czyli willi wyższych urzędników fabryki - o pałacykach można przeczytać na przykład na tym blogu (to nie mój).

Na pierwszym planie Willa Haupta, która została zbudowana w 1890 roku dla dyrektora Williama Haupta. Poniżej miniaturka pocztówki (z ok 1903 - ze strony muzeum), z porównanie widać, że willa została przebudowana, na jednym ze skrzydeł zamiast tarasu i ganku zbudowana została nowa część budynku, symetryczna w kształcie do tej drugiej, ale niestety nie w detalach. Również pięterko zostało przebudowane.

Z ciekawostek dodam, że w tej willi odbyło się wesele moich rodziców, bo moja mama pracowała wtedy w Prochemie który zajmował willę.




Sześć pozostałych willi zostało zbudowanych nieco wcześniej, bo w latach 1885-86. W każdej były cztery mieszkania. Cztery są nieco mniejsze (i w zasadzie identyczne), pozostałe dwa pałacyki są nieco większe.





Fotka archiwalna (ze strony fotopolska), z czasów gdy ulica nazywała się Parkową (obecnie Armii Krajowej), teraz trudno o taki kadr, bo lewa strona jest zastawiona przez samochody.



Moja ulubiona kałuża, w której pięknie się przeglądają pałacyki.





Nawierzchnia niezbyt zachęca do jazdy rowerem (to chyba krewna pratrylinki - niedawno pisałem o niej tutaj), dlatego nie wbijam się tam zbyt często, dziś jednak miałem pretekst żeby tamtędy przejechać...




Otóż trafiłem na wspomnienia Leona Bączkiewicza z 16 i 17 lipca 1915 roku, czyli momentu gdy Rosjanie opuścili linię obronną na Rawce i Bzurze, a co za  tym idzie także Żyrardów. Jest tam ciekawy  fragment o winie z pałacyków (wszystkie skany dostępne tutaj, tam też pełny rozmiar, poniżej fragmenty z drugiego i trzeciego skanu).




Gdy to czytałem, coś mi pingnęło... czy by Paweł Hulka-Laskowski w książce "Mój Żyrardów" też o tym nie wspominał? Rzut okiem do książki i okazało się że faktycznie (dla tych co nie mają książki papierowej, jest ona dostępna online tutaj).





Data wpisu: 02.01.2018
Wszystkie km: 9.82

Nie ma jeszcze komentarzy, Twój może być pierwszy.

Po klu do przedszkola

Wino z pałacyków (po mieście x3)

$
0
0
Minimalny przymrozek w nocy sprawił, że na stawie na Bielniku znów pojawił się lód... tylko troszeczkę w północno-zachodniej części, ale jednak (lepiej widać dopiero na zbliżeniu)




Podjechałem dziś do pałaców, czyli willi wyższych urzędników fabryki - o pałacykach można przeczytać na przykład na tym blogu (to nie mój).

Na pierwszym planie Willa Haupta, która została zbudowana w 1890 roku dla dyrektora Williama Haupta. Poniżej miniaturka pocztówki (z ok 1903 - ze strony muzeum), z porównanie widać, że willa została przebudowana, na jednym ze skrzydeł zamiast tarasu i ganku zbudowana została nowa część budynku, symetryczna w kształcie do tej drugiej, ale niestety nie w detalach. Również pięterko zostało przebudowane.

Z ciekawostek dodam, że w tej willi odbyło się wesele moich rodziców, bo moja mama pracowała wtedy w Prochemie który zajmował willę.




Sześć pozostałych willi zostało zbudowanych nieco wcześniej, bo w latach 1885-86. W każdej były cztery mieszkania. Cztery są nieco mniejsze (i w zasadzie identyczne), pozostałe dwa pałacyki są nieco większe.





Fotka archiwalna (ze strony fotopolska), z czasów gdy ulica nazywała się Parkową (obecnie Armii Krajowej), teraz trudno o taki kadr, bo lewa strona jest zastawiona przez samochody.



Moja ulubiona kałuża, w której pięknie się przeglądają pałacyki.





Nawierzchnia niezbyt zachęca do jazdy rowerem (to chyba krewna pratrylinki - niedawno pisałem o niej tutaj), dlatego nie wbijam się tam zbyt często, dziś jednak miałem pretekst żeby tamtędy przejechać...




Otóż trafiłem na wspomnienia Leona Bączkiewicza z 16 i 17 lipca 1915 roku, czyli momentu gdy Rosjanie opuścili linię obronną na Rawce i Bzurze, a co za  tym idzie także Żyrardów. Jest tam ciekawy  fragment o winie z pałacyków (wszystkie skany dostępne tutaj, tam też pełny rozmiar, poniżej fragmenty z drugiego i trzeciego skanu).




Gdy to czytałem, coś mi pingnęło... czy by Paweł Hulka-Laskowski w książce "Mój Żyrardów" też o tym nie wspominał? Rzut okiem do książki i okazało się że faktycznie (dla tych co nie mają książki papierowej, jest ona dostępna online tutaj).





Data wpisu: 03.01.2018
Wszystkie km: 23.07

Zobacz komentarze(4) lub skomentuj.

Wino z pałacyków (po mieście x4)

$
0
0
Minimalny przymrozek w nocy sprawił, że na stawie na Bielniku znów pojawił się lód... tylko troszeczkę w północno-zachodniej części, ale jednak (lepiej widać dopiero na zbliżeniu)

Edit: dla porównania fotka z następnych dni, gdy lodu już nie była i słońca też.





Podjechałem dziś do pałaców, czyli willi wyższych urzędników fabryki - o pałacykach można przeczytać na przykład na tym blogu (to nie mój).

Na pierwszym planie Willa Haupta, która została zbudowana w 1890 roku dla dyrektora Williama Haupta. Poniżej miniaturka pocztówki (z ok 1903 - ze strony muzeum), z porównanie widać, że willa została przebudowana, na jednym ze skrzydeł zamiast tarasu i ganku zbudowana została nowa część budynku, symetryczna w kształcie do tej drugiej, ale niestety nie w detalach. Również pięterko zostało przebudowane.

Z ciekawostek dodam, że w tej willi odbyło się wesele moich rodziców, bo moja mama pracowała wtedy w Prochemie który zajmował willę.




Sześć pozostałych willi zostało zbudowanych nieco wcześniej, bo w latach 1885-86. W każdej były cztery mieszkania. Cztery są nieco mniejsze (i w zasadzie identyczne), pozostałe dwa pałacyki są nieco większe.





Fotka archiwalna (ze strony fotopolska), z czasów gdy ulica nazywała się Parkową (obecnie Armii Krajowej), teraz trudno o taki kadr, bo lewa strona jest zastawiona przez samochody.



Moja ulubiona kałuża, w której pięknie się przeglądają pałacyki.





Nawierzchnia niezbyt zachęca do jazdy rowerem (to chyba krewna pratrylinki - niedawno pisałem o niej tutaj), dlatego nie wbijam się tam zbyt często, dziś jednak miałem pretekst żeby tamtędy przejechać...




Otóż trafiłem na wspomnienia Leona Bączkiewicza z 16 i 17 lipca 1915 roku, czyli momentu gdy Rosjanie opuścili linię obronną na Rawce i Bzurze, a co za  tym idzie także Żyrardów. Jest tam ciekawy  fragment o winie z pałacyków (wszystkie skany dostępne tutaj, tam też pełny rozmiar, poniżej fragmenty z drugiego i trzeciego skanu).




Gdy to czytałem, coś mi pingnęło... czy by Paweł Hulka-Laskowski w książce "Mój Żyrardów" też o tym nie wspominał? Rzut okiem do książki i okazało się że faktycznie (dla tych co nie mają książki papierowej, jest ona dostępna online tutaj).





Data wpisu: 03.01.2018
Wszystkie km: 34.09

Zobacz komentarze(4) lub skomentuj.

Po Klu do przedszkola i na dworzec

$
0
0
Ponieważ dziś Klu wcześniej jechała do Warszawy, to prosto z przedszkola na dworzec.



Jako że jedzie innym pociągiem, to tym razem zamiast Impulsem, pojechała najnowszą modernizacją kibla (EN57AL). Przy okazji zauważyliśmy małą niedoróbkę, przy drzwiach wejściowych w rejonie toalety, brak odpowiednich piktogramów.



Data wpisu: 05.01.2018
Wszystkie km: 4.86

Nie ma jeszcze komentarzy, Twój może być pierwszy.
Viewing all 1840 articles
Browse latest View live