Quantcast
Channel: bikestats.pl meteor2017 | Wycieczki | meteor2017
Viewing all 1840 articles
Browse latest View live

Puszcza Mariańska wczoraj i dziś

$
0
0
Gdzie by tu w weekend pojechać? Nad tym się zastanawiałem, gdy przeglądając pismo "Na Warcie" (wydawane w latach 1937-39 w Skierniewicach przez Ogólny Związek Podoficerów Rezerwy... "Na Łupii" powinno się nazywać), trafiłem na dwa artykuły o Puszczy Mariańskiej z kilkoma archiwalnymi zdjęciami, wygrzebałem jeszcze kilka archiwaliów i można było jechać.

Zdjęcia archiwalne w większości pochodzą z:
- "Na Warcie" nr 6 z 4 maja 1938, artykuły o P.M. także wrzuciłem bezpośrednio tutaj: strona 1, strona 2, strona 3, strona 4,
- Kronika Puszczy Mariańskiej, to tak naprawdę pdf zbierający kilka publikacji o Puszczy Mariańskiej, Olszance i gminie (link na dole strony)
- Z działalności Sejmiku Skierniewickiego (1927)
- fotopolska - archiwalne zdjęcia z Puszczy Mariańskiej
- galeria na stronie gminy

Ruszamy rano, bo mamy pod wiatr, a ten jeszcze przed południem ma się wzmagać. Jedziemy szosą główną, ale że to poranek świąteczny to ruch niewielki (na to właśnie liczyłem, normalnie lepiej ten odcinek omijać). I tak docieramy do Puszczy Mariańskiej. Tuż przed wsią pomnik powstańców styczniowych, całkiem możliwe że w tym miejscu jest mogiła powstańców (według niektórych informacji), wcześniej stała tu kapliczka (ten słupek co stoi obecnie, to nie kapliczka, tylko właśnie słupek pod tabliczkę, która od kilku lat wisiała na drzewie).





No to skoro dojechaliśmy, to zobaczmy co tam piszą we wspomnianym wcześniej pisemku o gminie (Korabiewice z siedzibą w Puszczy Mariańskiej).



Oto właśnie ta szkoła wybudowana w latach 1921-1923. Pozwolę sobie przytoczyć fragment z kroniki o jej budowie:

Na to, aby szkoła mogła być wzniesiona należało uzyskać uchwałę zebrania gromadzkiego z tzw. „Gromady”. Tu wyłoniła się pierwsza przeszkoda ze strony środowiska wiejskiego starszego pokolenia – jak było do przewidzenia zebranie gromadzkie uchwaliło, żeby szkoły nie budować!

Wsie obawiały się, że „pójdą z torbami”, „ostatni krowi ogon się sprzeda” – gdy obłożą podatkami na budowę szkoły, „a czy to potrzebne komu?”. Perwersje nie trafiały do przekonania – trzeba było na ten upór jakiegoś sposobu. Udało się Stanisławowi Kozłowskiemu przekonać co świetlejszych gospodarzy i przywieźli trochę cegły i wapna, cichaczem wykopano rów pod fundamenty i...z ambony zostało ogłoszone, że sam jego eminencja arcybiskup Aleksander Kakowski będzie poświęcał kamień węgielny. Metoda zaskoczenia faktami okazała się skuteczną. Jakże to można się sprzeciwić, gdy sam arcypasterz kropidło weźmie w rękę. A może z ambony wypomni przeciwników?...

Ociągając się przyszli jednak ludzie na uroczystość. Z ociąganiem i lękiem podpisywali pięknie malowany i napisany akt erekcyjny, przygotowany przez artystę malarza Stefana Popowskiego. Negatywne nastroje udzieliły się i dzieciom. Jeden malec odciągnął drugiego,
chcącego się podpisać:„Te, nie podpisuj się , bo ci cegłę każą nosić !”. Kamień węgielny założono, część fundamentów wzniesiono. W Ministerstwie udało się wyjeździć wyjednać pierwszy zasiłek i część ścian postawić. Nieliczna część gospodarzy dała się namówić na płatne furmanki. I znów nowa zapomoga Ministerstwa.

Większość wsi były jednak nieprzejednana – „zabić Kozłowskiego kijami, kamieniem go w łeb”,„będzie tu nowości wprowadzał, tylachną szkołę chce budować! niechybnie z torbami nas puści.”… Tymczasem jednak na odwrót ładny grosz wpadł do torby tym, którzy coraz liczniej jeździli po wapno, cegły, cement i.t.p. Grono przekonanych stale się zwiększało – ba, zaczynali się w żywe oczy wypierać , że to nie oni nie chcieli szkoły. Trzeba było jednak w dalszym ciągu uważać, czy z za płotu nie padnie kamień. Po nocach trzeba było stróżować, by nie zginął worek cementu , to kilka desek, wapna „aby kapkę...” „ojej, pierwszy raz się pofatygowałem po tę deszcztnę , a pan już z laską do mnie. . . !”






Widok od tyłu.




Dom kierownika szkoły (ech, szkoda że na szkole już nie ma takiej dachówki), tych budynków gospodarczych już nie ma, stoją tam jakieś garaże.




A to budyneczek starej szkoły.




Pomnik Tadeusza Kościuszki postawiony w 1917 roku, czyli w setną rocznicę śmierci Naczelnika. Portret jest autorstwa Józefa Rapackiego (o malarzu jeszcze będzie), przynajmniej ten oryginalny, bo mam wrażenie że teraz jest jakaś kopia. Kilka-kilkanaście lat temu portret był jakiś taki wyblakły i słabo widoczny... muszę poszukać swoich starych zdjęć, żeby porównać.




A właśnie, kiedyś trudno było zrobić mu zdjęcie portretu, bo w szybce odbijały się drzewa, niebo itp. Zdaje się że był namalowany z drugiej strony szybki (albo umieszczony za szybką), ale po odnowieniu jest namalowany na szybce... na pewno jest przez to lepiej widoczny i łatwiej zrobić zdjęcie.





Budynek dawnej szkoły rzemiosł, prowadzonej przez ojców marianów. W 1864 nastąpiła kasata klasztoru marianów i likwidacja szkoły, a do budynku przeniesiono tu siedzibę gminy Korabiewice (z Korabiewic), ale przemianowano ją na gmina Puszcza Mariańska dopiero w 1953 roku. Budynek obecnie niczym się nie wyróżnia, ponieważ został niestety przebudowany w 1972 - obniżony nieco dach dwuspadowy zastąpił dach naczółkowy, brak też daszku pulpitowego na szczycie.

W kronice znalazłem dwie informacje jakich rzemiosł uczono w tej szkole  "stolarstwa, murarstwa, kołodziejstwa" oraz "stolarstwa, szewstwa i krawiectwa" (to nie musi być sprzeczne, bo na przestrzeni dziejów - szkoła powstała prawdopodobnie w XVIII wieku, mogli uczyć różnych rzemiosł i zależy na jakiej wzmiance bazowano pisząc o szkole) . Ponadto uczono w niej czytania, pisania i rachunków.




Kościół i przylegający do niego klasztor marianów. Kościół był kiedyś większy, ale spłonął w 1993 roku... odbudowano tylko prezbiterium, a zarys starego kościoła jest oznaczony kostką na dziedzińcu. Obecnie z drugiej strony budynku klasztornego jest nowy kościół, a tutaj jest prawie zawsze cicho i spokojnie (idealne miejsce na postój).






Po pożarze w 1993 (jeszcze kilka zdjęć z wnętrz na fotopolska).



Dzwon pęknięty pewnie w czasie pożaru.




A teraz jak to z tym Sobieskim w Puszczy Mariańskiej było? Tutaj zdjęcia zbiorów muzealnych marianów, ta kapa podarowana po odsieczy wiedeńskiej, to chyba piąte zdjęcie, to takie prawie półokrągłe coś?



Zdjęcie głazu i wspomnianej lipy. Dawno temu, podobny opis (że głazu i lipy należy szukać na cmentarzu) wprowadził mnie w błąd... przeszedłem się przez cmentarz, ale tam strasznie łyso, żadnych drzew nie było, a głaz owszem znalazłem, ale na dziedzińcu kościelnym. Później doczytałem, że lipy już nie ma, pozostał tylko pień, no to sobie wykoncypowałem że może w związku z tym przeniesiono głaz z cmentarza pod kościół... aczkolwiek potem zacząłem się zastanawiać, czy ktoś się nie rąbnął, bo obok głazu był pień po dużym drzewie (obecnie już i tego pnia nie ma).

Ale to zdjęcie wyjaśnia wszystko! Ewidentnie jest z dziedzińca kościelnego, a podpis informuje że chodzi o cmentarz kościelny - subtelna różnica, a więc nie chodzi o obecny cmentarz parafialny, ale o dawny cmentarz który znajdował się przy kościele na dziedzińcu (śladu po nim nie ma, żadnego nagrobka). Tak więc nic nie przenoszono, głaz od 1933 stoi przy kościele, a lipy już nie ma (nawet pnia).





Obok głazu z 1933, jest też nowy pomnik Sobieskiego.



Na cmentarz udaliśmy się natomiast odszukać grób malarza Józefa Rapackiego (wiki). Rapacki przeprowadził się w 1907 do sąsiedniej Olszanki, która na początku XX wieku nabrała charakteru letniskowego (za sprawą nowych właścicieli - państwa Wróblewskich). Jego grób jest niepozorny, ale nietrudno go zlokalizować, jeśli się wie że jest obok okazałego grobu z obeliskiem.

Dzieła Rapackiego można oglądać na przykład w Żyrardowie w muzeum, poniżej linkuję tylko przykłady:
- karykatury Rapackiego z czasów I wojny
- galeria w Wikipedii




Obok spoczywa jego żona, jak głosi napis - Gabriela z Popowskich Józefowa Rapacka, zmarła w Skolimowie.



Rzut okiem, kto jest pochowany pod obeliskiem.



A z drugiej strony co? Aha, tutaj będą budować nowy grób Czesława Tańskiego (wiki), który również spoczywa na tym cmentarzu, tylko w innym miejscu (następnym razem musimy poszukać). Tański to kolejna osoba, która zamieszkała w Olszance, też był malarzem, ale bardziej jest znany jako konstruktor lotniczy, choć jego konstrukcje nie były zbyt udane - samolot i śrubowiec (śmigłowiec) nawet nie poleciały, na pomniku ma być lotnia, która przynajmniej trochę  latała ("dokonał na nim kilku skoków długości 20-40 metrów")... no cóż, nie jest łatwo być pionierem.

Na pomniku ma być też upamiętniony jego syn Tadeusz Tański (wiki), również konstruktor, ale głównie samochodowy - skonstruował na przykład samochód pancerny Ford FT-B (wiki), który był bojowo wykorzystany w czasie wojny polsko-bolszewickiej.




Następnie przejeżdżamy obok liceum, w którym mieścił się założony w XIX wieku przytułek dla dziewcząt, czyli taki ówczesny zakład poprawczy. Równolegle był prowadzony w Studzieńcu zakład dla chłopców. Budynek ten był nazywany Czerwnoniakiem, kiedyś jak nie był otynkowany, to może faktycznie był czerwony (cegła i dachówka)... też chodziłem do Czerwoniaka, ale w Żyrardowie i też już nie jest on czerwony (jak chodziłem to jeszcze był, ale potem był remont i przebudowa).




Obecnie najbardziej znaną osobą z Puszczy Mariańskiej jest oczywiście Pan Marian. Mało kto wie, że Panów Marianów jest tak naprawdę kilku (a może kilkunastu), mają nawet swoją ulicę.



W 1938 roku jeszcze nie było szosy do Żyrardowa (były szosy do Skierniewic i Mszczonowa), którą my dziś przyjechaliśmy... ale była już w budowie. Nie było szosy do stacji w Radziwiłłowie (obecnie są dwie drogi asfaltowe). Nie było też eSeŁki, ale już była w planach... obecnie zaś choć jest, to nie jeżdżą po niej pociągi osobowe.




Co prawda czytałem, że już przed wojną planowano budowę linii kolejowej Skierniewice - Łuków, ale dopiero teraz trafiłem na konkretne wzmianki, a nawet rządowy projekt ustawy o jej budowie  (cały dokument) - o tutaj go znalazłem. Wkrótce jednak wybuchła wojna i jej nie wybudowano, powstała jednak już kilka lat po wojnie (jako linia strategiczna).



No to rzut okiem na dworzec w Puszczy Mariańskiej.



Wyremontowali mi nastawnię obok której w studni umieściłem skrzynkę... po studniach nie ma śladu.



Suchy przepus tz reperem




Kawałek jechaliśmy wzdłuż eSeŁki, początkowo trafialiśmy tylko na pociągi widmo - coś tam daleko gwizdało, trąbiło, ale nic nie jechało (to było słychać było pociągi z wiedenki), ale w końcu udało się ustrzelić dwa Byki ET22.




Odwiedziliśmy skrzynkę lavinki "Przejazd na zadupiu"... to feralno-szczęśliwa  skrzynka, kiedyś była na sąsiednim przejeździe, ale wkrótce po założeniu drzewa wycięto (skrzynka przetrwała), a przejazd wyasfaltowano. Przenieśliśmy ją tu i jakiś czas był spokój, ale niedawno drzewo wycięto (skrzynka przetrwała), a przejazd zlikwidowano. Póki co skrzynka w pustym pniu drzewa, a przejazd tak zadupiasty, że aż go nie ma.

Hmmm, trzeba chyba ułożyć epitafium do przejazdu.



Wracając jeszcze robimy tradycyjny postój przy dworcu w Radziwiłłowie (na wiedence z tymi pociągami widmo). Jest święto, dworzec nie jest zastawiony samochodami, a więc niepowtarzalna okazja, żeby zrobić zdjęcie.



Data wpisu: 06.01.2018
Wszystkie km: 45.27

Zobacz komentarze(1) lub skomentuj.

Po Klu na dworzec

$
0
0
Czym się różni Żyrardów od Warszawy - w Warszawie na lodowisku wszystkie dzieci jeżdżą w kasku (bo tak jest chyba w regulaminie), w Żyrardowie żadne. Podobnie jest z rowerem - Kluska jest chyba tutaj jedynym dzieckiem jeżdżącym w foteliku w kasku, ba! co tam kask, część z jej rówieśników jeździ nie w jakimś foteliku, lecz na bagażniku.

Klu bardzo ładnie nam wytłumaczyła po co się nosi kask podczas jazdy na łyżwach:
"Bo jak się upadnie na pupę, to zeby nie bolała głowa"

A poza tym fajnie by było, gdyby wreszcie przyszły jakieś dłuższe i solidne mrozy, to można by pójść z Kluską na łyżwy na Żabie Oczko.



Data wpisu: 07.01.2018
Wszystkie km: 4.15

Nie ma jeszcze komentarzy, Twój może być pierwszy.

Po klu do przedszkola i do parku

Dwa mroźne dni ze smogiem

$
0
0
Zrobiła się ładna pogoda - noce mroźne, dni słoneczne i też chłodny (choć w dzień temperatura przekraczała 0 stopni), początkowo nawet bezwietrznie. Idealna pogoda do jazdy rowerem.

Niestety każda róża ma dwa końce, czy jakoś tak... przy takiej pogodzie gwałtownie pogarsza się jakość powietrza. Mamy w Żyrardowie stację WIOŚ pomiaru tła miejskiego, więc dane są w miarę dokładne (choć przydałyby się oczywiście stacje jeszcze w kilku punktach miasta dla porównania) - link. Tutaj kilka słów o normach -  dla pyłu PM10 mamy w Polsce normę dobową  na poziomie 50 µg/m3
(taka sama jest norma wg WHO), przy czym może być przekroczona maksymalnie 35 razy w roku (w 2017 w Żyrku przekroczona była 57 razy). Dla PM 2,5 cwaniaczki nie ustanowili normy dobowej, w Polsce obowiązuje tylko roczna 25 µg/m3 (na takim samym poziomie jest norma dobowa WHO i do niej będę się odnosił).

Najgorzej było w poniedziałek
- dla PM10 norma była była przekroczona trzykrotnie - 334% normy, maksymalny pomiar był na poziomie 769%
- dla PM2,5 średnia dobowa była na poziomie 471%, a maksimum wyniosło 977%

Dziś jest nieco lepiej, a to przez silniejszy wiatr, który nieco przewiewa zanieczyszczenia... bo to chyba nie jest skutek wyższej o raptem jeden stopień temperatury. Aczkolwiek przez cały dzień była przekroczona norma dla PM10 (z wyjątkiem dwóch pomiarów godzinowych) i ostatecznie średnia dobowa wyniosła 164% (a dla PM2,5 - 240%).

Tradycyjny kadr ze stawem na Bielniku dzień po dniu... kaczki tym nie upilnowały i im cały staw zamarzł




Na poniższej fotce widać czym się różni ilość poziom 224 µg/mPM10 w powietrzu, od poziomu 47 µg/m.



Powyżej widać, że jeszcze w poniedziałek pilnowały przerębla na kanałku, ale potem sobie odpuściły i zamarł. Poniżej fotka z mostu w drugą stronę.




Żabie Oczko też już zamarzło. W tle szkoła policyjna z międzywojnia.




Jaz Lutza, a za nim staw (nigdy nie pamiętam jak się nazywa... zwłaszcza że niektóre stawy mają po kilka nazw), który w większości niezamarznięty i teraz tutaj urzędują kaczki. To od niego odbiega kanałek na Bielnik, a w dół od jazu płynie sobie Pisia.





Trochę różności mrozowych malowanych na kanałku.







Ścieżka rowerowa.





Data wpisu: 09.01.2018
Wszystkie km: 21.73

Zobacz komentarze(1) lub skomentuj.

Szybki myk do lasu

$
0
0
Korzystając z lekkiego przymrozku (przynajmniej w nocy), który wreszcie ściął błoto na leśnych gruntówach, wyskoczyłem na chwilę do lasu.

Lodowe różności.









Późne rokokoko



Z drogi lepiej nie zbaczać, bo lód jeszcze cienki.




Dolina Suchszego Dopływu Suchej... podmokłe łąki, też jeszcze się nie da przez nie przejść suchą stopą.




Pod lodem jakieś żyjątka - te podłużne, był też jeden większy żyjątek, sporo mniejszych drobiazgów i żaba.



Lodowe gąsienice



Zimozielony, podwodny ogród




Ogród szronowo-zielony




Paproć zielona i paproć brązowa




Karmnik dla ptaków



A co tam się kryje w tej plątaninie konarów?




Dróżka, która jest przegrodzona zwykle suchym strumykiem.



Jak jest mokry, to zwykle tu z boku da się go przekroczyć. Ale dziś jest znacznie szerszy, z rowerem pod pachą ciężko się skacze, zbyt szeroko by dać kroka, a lód zbyt kruchy.



Aha, sprawa się wyjaśniła.



I jeszcze tradycyjny widok na Bielnik, tyle że dziś późnopopołudniowy.


Data wpisu: 09.01.2018
Wszystkie km: 17.95

Zobacz komentarze(3) lub skomentuj.

Po klu do przedszkola

Z/Po Klu na dworzec

$
0
0
Dziś wycieczka do Milanówka na otwarcie do zaprzyjaźnionej galerii... niestety akurat trwa remont linii kolejowej i od Grodziska do Warszawy Zachodniej pociągi się nie zatrzymują, trzeba było dojechać do Grodziska i dalej autobusem. Ostatecznie ja pomagałem podwieźć Klu na dworzec (a potem z dworca), zaś lavinka z Kluską dalej jechały już same. Może byśmy się kopsnęli z Grodziska rowerami, ale mróz, wiatr i noc.

Kluska ponoć miała świetne wejście, bo na widok kubeczków z kolorowymi napojami zawołała "O! Ekspelyment!" Bardzo tym zaplusowała, bo galeria ma w manifeście "eksperyment i laboratorium"... co prawda jak to często bywa w przypadku sztuki nowoczesnej, pomyliła sztukę z poczęstunkiem, ale to już szczegół.

A z tymi eksperymentami skojarzyło się, bo w domu ostatnio często bawimy się w barwienie wody, dosypywanie sody oczyszczone, kwasku cytrynowego itp. Ale też inne, ostatnio bawiliśmy się papierowymi kwiatami, które rozwijają się w wodzie.




Różne kształty i długości płatków (co wpływa min. na szybkość rozwijania).




Korzystamy z mrozu i zwiększyliśmy produkcję lodu, przenosząc ją na balkon.




Data wpisu: 13.01.2018
Wszystkie km: 9.66

Nie ma jeszcze komentarzy, Twój może być pierwszy.

W zamrożonym lesie

$
0
0
Po drodze tradycyjny rzut okiem na zamarznięty Bielnik... te ciemne placki na stawie, to też lód, tyle że nie przyprószony śniegiem.





Mokradła w lesie ładnie pozamarzały, można pochodzić po lodzie. Trzeba zachować ostrożność, bo trochę miejscami trzeszczy, ale nawet jakby trzasnął, to najwyżej bym się zmoczył, bo to nie są jakieś głębiny... tyle że by była szybka ewakuacja do domu.








Hmmm, chyba jakieś trolle tu wpadły, tylko czupryny wystają.




No i tradycyjnie lodowe różności.







Chyba pospieszyli się z tą wiosną.



Suchszy Dopływ Suchej





A tu mieszkają bobry



W tle ostatnie InterRegio w Polsce



Takie cuś pod mostem... chyba zostałem zliczony i  to co najmniej dwa razy.




Dart poleciał górą, więc go raczej nie policzyło.



Dąb zza torów





Edit: Na specjalne życzenie wariaga - grzybki znad Suchszego :-)


Data wpisu: 15.01.2018
Wszystkie km: 21.59

Zobacz komentarze(1) lub skomentuj.

po mieście x6

$
0
0
Czyli trochę zimowego Żyrardowa - tradycyjnie najpierw kilka fotek stawu na Bielniku. Ten z pierwszej fotki też jest zamarznięty (w większości), ale że w czasie odwilży i na lodzie jest warstewka wody, to tego nie widać. Na kolejnych, te czarne placki to też lód, tylko że w momencie gdy padał śnieg, była tam woda.






Kacze tropy...



... które prowadzą do stawy nad jazem Lutza, który już zaczął zamarzać, tyle że tutaj kaczki już pilnują swoich przerębli.




Gdy temperatura spadła do -8 stopni z hakiem, to wreszcie i Pisia zaczęła trochę zamarzać.




Niezbyt częsty widok, bo tak nawiany śnieg na wieżę kościelną zazwyczaj długo się nie utrzymuje.,



Choinka na placu.... a po Wszystkich Królach śmietniki są zawalone domowymi choinkami. My w tym oku mamy sztuczną i będziemy mieli pewnie do Wielkiej Nocy.



Mały cyklogrobbing, przejeżdżając zajrzałem na żyrardowski cmentarz się poszwendać. Oto jeden z ciekawych grobów - Michał Spałkowski, naczelnik str. ogn. w Sosnowcu  (powiększenie inskrypcji)






Bolesław Izydor Grzymała Raszewski  - b. właściciel dóbr Kowalewo w guber. Kaliskiej,  syn Narcyza b. majora b. Wojsk Polskich (powiększenie)


Data wpisu: 16.01.2018
Wszystkie km: 53.26

Nie ma jeszcze komentarzy, Twój może być pierwszy.

Sankowa wyprawa do bałwanka

$
0
0
Zanim wyruszyliśmy ulepić GeoBałwanka, przećwiczyliśmy lepienie pod domem. Warunki wyjątkowo sprzyjające, to i bałwanek wyszedł większy od Kluski. Całkiem udany nam wyszedł, jeden z najładniejszych na osiedlu i chyba największy... aż dzieci sobie zdjęcia z nim robią (serio, chyba ze trzy razy widzieliśmy taką scenkę).



Następnego dnia wyruszyliśmy na łąki




Nad rzeczką Wierzbianką ulepiliśmy już właściwego GeoBałwanka, który jest nieco mniejszey, ale też nieco ładniejszy... a fryzurę ma jakby piorun strzelił w rabarbar. Niestety na horyzoncie ICMu pojawiła się odwilż.






Wierzbianka aż po brzegi wypełnia koryto, to chyba przez bobry.



Wszędzie naokoło widać ślady ich działania.



Te łąki są dosyć podmokłe, zwłaszcza w tym roku wszędzie jest pełno wody. A że mrozu ostatnio solidnego nie było, to i nie pozamarzały i ślady w większości miejsc zaraz namiękają.



Klu postanowiła się pobawić w geologa i prowadziła wykopki w poszukiwaniu wody. Nie było to trudne, bo woda była tutaj prawie wszędzie.




Nie tylko my odwiedzamy te okolice.




Kolejny dzień i kolejna wycieczka - tym razem na Osiedlowy Wierch, czyli lokalny ośrodek sportów zimowych (głównie saneczkarstwa)..




Najciekawszy bałwanek na trasie.

Poza tym scenka rodzajowa pt. "Dziecko z bułą jest mniej awanturujące się". Przy czym nie może to być jakaś tam buła, tylko kajzerka, która jest ostatnio ulubioną bułą Kluski. Jak kilka dni temu kupiłem bułkę z przedziałkiem, to było marudzenie że zła buła.



I jeszcze Kluska znalazła grzybka dla wariaga.



Data wpisu: 20.01.2018
Wszystkie km: 3.2

Nie ma jeszcze komentarzy, Twój może być pierwszy.

Po Klu do przedszkola i na dworzec

$
0
0
Po Klu do przedszkola, a stamtąd prosto na dworzec... w międzyczasie przyjechało na stację ostatnie InteRegio w Polsce, z Warszawy do Łodzi. Trochę się zdziwiłem, że nie w malowaniu łódzkim (można je obejrzeć w tym wpisie), tylko w barwach Polregio (to nowa marka wymyślona przez Przewozy Regionalne)... ale i tak coś mi nie pasowało.

Podszedłem odczytać nazwę - EN57FPS... hmmm, FPS brzmi znajomo. Zaraz, zaraz, czy to aby nie jest Feniks 57? W domu sprawdziłem i okazało się że rzeczywiście jest to Feniks (wyjaśniło się też dlaczego dziwnie mi wyglądał jako Polregio, bo one są malowane też z przodu - o tu foto tego którym kiedyś jechaliśmy z Kutna, a ten ma przód szary - Feniksy były szare i widać na szybko tylko z boku je opacykowali (zresztą one chyba nie są odkupione, tylko wydzierżawione przez Przewozy Regionalne).

No dobra, ale o co chodzi z tymi Feniksami?  Kibel jak kibel, mało to zmodernizowanych EN57? otóż do tej pory EN57 były modernizowane przez ZNTK* Mińsk Mazowiecki, Pesę (d. ZNTK Bydgoszcz) i Newag (d. ZNTK Nowy Sącz), a Feniks to modernizacja wykonana przez poznańską Fabrykę Pojazdów Szynowych Cegielskiego, która ostatnio produkowała przede wszystkim wagony... tym samym zakład poszerza działalność, a jeszcze trochę niezmodernizowanych EN57 po Polsce jeździ. Dodajmy, że Newag nim zaczął produkcję własnych składów zajmował się modernizacją, a jego pierwszy skład to w zasadzie tylko zaawansowana modernizacja EN57. Podobnie Pesa która wcześniej zajmowała się remontami i modernizacjami. Tak więc rozwój sytuacji jest z ciekawością śledzony przez półświatek kolejowy i ciekawe co z tego wyniknie?

Jeszcze o samym Feniksie - do modernizacji Cegielski zakupił 20 składów (na razie chyba tylko część jest gotowa), część już zmodernizowanych trafiło do Przewozów Regionalnych, ale w Wielkopolsce, dlatego zdziwiłem się że spotkałem jeden tutaj (okazało się, że ze dwa trafiły też do Łodzi).

*) ZNTK - Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego



A co tam u Kluski? Niedawno robiliśmy naszyjniki z makaronu, przy czym jeden z makaronu w kształcie serduszek robi za wianek. Kluska założywszy je stwierdziła że jest królową makaronu.





Data wpisu: 02.02.2018
Wszystkie km: 4.23

Zobacz komentarze(13) lub skomentuj.

Wiskicka pętelka cyklogrobbingowa

$
0
0
Gdzie by tu się machnąć? Z lavinką się zgadało, że ostatnio jak była na kirkucie w Wiskitkach, to dało się z trudem przebić do pierwszej macewy... a ja będąc w grudniu (link) stwierdziłem, że chwilowo jest łatwiej dostępny. A poza tym nie była jeszcze tam na cmentarzu ewangelickim. No to co? No to myk!

Tradycyjna fotka z Bielnikiem (staw po nocnych przymrozkach, znów w 100% zamarznięty).





Najpierw na cmentarz ewangelicki. Od mojej ostatniej wizyty nic się nie zmieniło - trudno się przebić do zachowanych nagrobków schowanych w krzaczowisku, z pomocą maczety, albo lepiej napalmu byłoby łatwiej. Według tej listy (stan sprzed 6 lat), zachowanych jest 12 nagrobków z nazwiskami - my znaleźliśmy 3, ale część może być kompletnie zarośnięta mchem, albo przewrócona napisami do ziemi.






Najciekawszym nagrobkiem jest ten oto (powiększenie), napisy po angielsku, Alexander Kedslie urodzony w Edynburgu, zmarły w Żyrardowie. Wygląda na to, że Szkot - faktycznie obok innych nacji, które można było spotkać w Żyrardowie, również Szkoci byli wymieniani... skoro z tak daleka przybył do Żyrka, to pewnie zajmował wysokie stanowisko w fabryce, kto wie może w pałacykach mieszkał (wpis ze zdjęciami tutaj), a i nagrobek na lepszy wygląda. A dlaczego grób w Wiskitkach, a nie w Żyrardowie? Bo wtedy jeszcze nie było w Żyrardowie ani kościołów, ani cmentarzy.



I jeszcze dwa.




Oprócz krzaków, również sporo śmieci - niektóre już swoje lata mają.



Ale drzewa butelkowca nadal kwitną co roku.



Pomijając jakość (niestety norma poza dużymi miastami), skrócik bardzo sensowny między dwiema równoległymi ulicami, pozwalający się dostać do centrum Wiskitek nie rypiąc za bardzo naokoło.



Kolejny stopik, teraz na kirkucie.




Co do symboli występujących na macewach, nie będę za bardzo wnikał w ich znaczenie (żeby też przy okazji jakiej głupoty nie palnąć), zwłaszcza że niektóre mogą być różnorako interpretowane. Ale znając jakie mają znaczenie, można nawet bez znajomości hebrajskiego coś powiedzieć o zmarłych tu pochowanych. Przykładowo tu jest kilka słów o nich.

Dłonie w geście błogosławieństwa, to jeden z łatwiejszych do wychwycenia i dosyć często spotykany symbol (w Wiskitkach jest na co najmniej trzech macewach)  - umieszczany na grobach kapłanów (potomków arcykapłana Aarona), ale ponoć też rabinów i cadyków.



Świece i świeczniki, spotkamy zaś na grobach kobiet, ponieważ to kobiety zabpalają szabasowe świece.



Motyw roślinny... ale o ile dobrze widzę, to jakby stylizowany na świecznik.



Księgi są umieszczane na grobach osób uczonych w pismach świętych, jak też je przepisujących.



O, tutaj jest cała biblioteczka



To chyba lwy, przynajmniej ten po lewej (symbolizują plemię Judy), do tego świecznik (grób kobiecy) i na górze... coś jakby ptak (zwierzęta mogą symbolizować konkretne imię). No, tutaj jest już co interpretować.



Kolejna z kilkoma symbolami - wąż zjadający własny ogon, czyli symbol wieczności, a pod nim owce u wodopoju (to zdaje się symbolizuje imię Rebeka).




No i kolejny wąż



To pewnie groby uboższych Żydów, których rodziny nie mogły sobie pozwolić na lepszy kamień na macewę - ot zrobione z rozłupanych kamieni polnych).




Rzut okiem z kirkutu w kierunku kościoła.



Jakiś urbexik na trasie też się trafił.


Data wpisu: 03.02.2018
Wszystkie km: 25.54

Nie ma jeszcze komentarzy, Twój może być pierwszy.

Po żołędzie

$
0
0
Podskoczyłem w miejsce gdzie ostatnio widziałem dużo żołędzi pod dębem czerwonym... nawet miałem nazbierać w drodze powrotnej, ale jakoś tak zapomniałem. No to teraz podjechałem żeby trochę ich napchać do kieszeni.



A po co? Ano na naszyjnik dla Kluski, ostatnio robiliśmy taki jesienny... wiem, wiem, jest zima, ale dopiero teraz przeglądaliśmy książeczkę w której był jesienny naszyjnik - z jarzębiny i nosków klonowych, ale o te w ogóle ciężko, w domu znalazło się tylko kilka szyszek i kasztanów, a których coś tam zrobiliśmy. A teraz po dozbieraniu żołędzi wyszło nam coś takiego.



Miło też po drodze zatrzymać się na kawę z termosu w jakichś ruinkach.




Skalny ogród mchów i porostów - obiektywu od niego nie mogłem oderwać.





A obok  kotki olchowe... i tyle tego przedwiośnia, bo na horyzoncie ICMu już się czaiły opady śniegu i przymrozki.



Data wpisu: 04.02.2018
Wszystkie km: 29.86

Nie ma jeszcze komentarzy, Twój może być pierwszy.

Po Klu na dworzec

Po Klu do przedszkola i na dworzec


Międzyborów o smaku dymu

$
0
0
Jadę, patrzę, a tam słupki łańcuchowe skoszone... tiaa, znów ktoś się na zakręcie nie wyrobił. Mógłby już do końca te słupki wykosić, byłoby łatwiej zjechać z tego beznadziejnego cpr-u (i wjechać nań).



Lekki mrozek (a do tego bezwietrznie), to i w tym Międzyborowie wszędzie czuć było dymem... a niektórzy sami potrafili zadymić całą okolicę.



Ten na szczęście już nie nasmrodzi.



W zasadzie miałem trzymać się asfaltów, ale gdy się okazało że cały czas temperatura utrzymuje się ładnie poniżej zera i po stwierdzeniu że ścieżki leśne są w miarę ok, to skorzystałem i zrobiłem skok w bok na wydmy, apotem głębiej w las na postój w miejscu z mniejszą ilością dymu.

Ech, szkoda tej malowniczo położonej brzozy, jest już chyba całkiem martwa i niedługo chyba padnie.




Pokrywa śnieżna w dniu dzisiejszym jest poniżej poziomu borówki.



Tylko patrzeć jak sosny wyciągną z piasku korzenie do końca i sobie pójsą.






A jak to z tym Międzyborowem było? Otóż część z tych lasów kupił Avrom (czyli Abram) Zyskind, oprócz eksploatowania lasu (miał tartaki, zakłady stolarskie), ale oprócz tego wybudował  też wille, a żeby warszawiacy mogli przyjeżdżać na letniaki, załatwił też budowę stacji kolejowej, którą nazwano Międzyborów (od niej wzięła potem nazwę miejscowość, którą wtedy zwano Czarnym Borkiem).

Ciekawą inicjatywę zorganizował Abram Zyskind. Wraz z Izraelem Płockerem i Jehielem Libermanem wykupił część wydmową Czarnego Borku. Wybudowali sobie wille wzorując się na willach ze Świdra. Na niewielkim strumyku Wierzbiance zbudowano zaporę tworząc mini zalew. Wybudowano przystanek kolejowy Międzyborów. Niestety na nim pęd powietrza przejeżdżającego bez zatrzymania ekspresu zabił A. Zyskinda. Odtąd Międzyborów był uznawany przez bardziej zabobonnych Żydów za miejsce fatalne. (źródło)

Z ciekawostek - w Żyrardowie (tez blisko torów) do tej pory stoi drewniana Willa Zyskinda. O Zyskindzie jeszcze trochę można przeczytać tutaj. A poniżej dwie mapy - sprzed I wojny i z okresu międzywojennego.





Ze starej zabudowy Czarnego Borku niewiele zostało - przy torach stała kiedyś okazała, drewniana willa (być może jednego z trzech wymienionych wyżej Żydów, może też jest zaznaczona na mapie powyżej). Jednak jakieś kilka, może kilkanaście lat temu się zawaliła (chyba... a może spaliła, bo nie pamiętam dokładnie). Ostał się tylko słupek przystanku ścieżki dydaktycznej, który wskazywał tę willę.




Jeszcze tu i tam jest kilka mniej okazałych drewniaków.



Jest jeszcze drewniana stacyjka. Teraz po przebudowie stacji, trudno jej zrobić ładne zdjęcie, tak jest obarierkowana.



Też względnie niedawno postawiono dobrze zadaszony parking rowerowy, szkoda tylko że stojaki-wyrwikółka. A  tak na marginesie, czy tutaj na znaczku Park&Ride, który umieścili na szybce nie powinni zamiast samochodu namalować roweru? Jeszcze jakiś inteligent pomyli z parkingiem i zaparkuje samochód (jak ostatnio jakiś koleś przy Łodzi Kaliskiej wjechał do przejścia podziemnego, bo twierdził że pomylił schody z wjazdem do parkingu).




A właściwie dwa, bo po drugiej stronie torów jest kolejny.



Skoro jestem przy torach, to trochę trainspottingu - trafiłem na ET22 w barwach CTL Logistic.



W sumie widziałem też (choć czasem z większej odległości) trzy Impulsy Kolei Mazowieckich i trzy Darty PKP Intercity. Za krzakami przemknął mi też skład ŁKA (złożony z trzech połączonych Flirtów).




Ot, taka kapliczka gdzieś po drodze.





A to najładniejsza kapliczka w Międzyborowie





Osada składa się z dwóch miejscowości które zrosły się w jedną i trudno stwierdzić gdzie się kończy Międzyborów, a gdzie zaczynają Sade-Budy. Mniej więcej można je odróżnić po tym, że Międzyborów ma leśny charakter i choć tu i tam drzew część wycięto, to nadal widać że był budowany w lesie (na większości działek jest sporo drzew, a puste działki to w większości skrawki lasu). Natomiast Sade-Budy to wieś, która powstała w szczerym polu... jadąc nią z daleka widać ścianę lasu - o tam zaczyna się Międzyborów.

Tu też trudno już trafić na wiejscie drewniaczki.



Dawna ścieżka przy torach w kierunku Jaktorowa... Kiedyś można było przejechać mostkiem, teraz po przebudowie torów i mostku jest to niemożliwe (nawet pieszo jest to bardzo trudne), dlatego obok powstała kładka. Jednak jako skrót nijak się już nie nadaje, kiedyś była to pieszo-rowerowa ścieżka biegnąca wzdłuż torów, teraz biegnie głównie gruntówami służącymi jako drogi techniczne i dojazdy do domów - strasznie rozjeżdżone, po odwilży błoto musi być okropne.





Data wpisu: 10.02.2018
Wszystkie km: 32.38

Nie ma jeszcze komentarzy, Twój może być pierwszy.

Po mobilniaki i do lasu

$
0
0
Eto wołk?



A eto wołk?




A tut wołk?



A eto szto? Zajczik?



Oczywiście nawiązuję do odcinka Maszy ze śladami zwierząt.



W dolinie Suchszego Dopływu Suchej.




W Tomaszewie przy drodze trafiłem na dąbek... oznaczony tabliczką "okaz przyrody". Czyżby ktoś ją powiesił, żeby go wycięli?




Nie mam pojęcia co to jest Tomaszewska Alternatywa Kulturalnam wyszukiwanie daje tylko jeden wynik (Ogólnopolski Zjazd Smolarzy).



Data wpisu: 11.02.2018
Wszystkie km: 19.13

Zobacz komentarze(6) lub skomentuj.

Z Klu do parku po mandarynki

$
0
0
Mniam, mniam!



Jedziemy, jedziemy, aż tu nagle Kluska zaczyna mi zza pleców wołać, że tam było, że coś tam... nie bardzo wiedziałem o co chodzi, czy chodziło o supermarket który zwiedzali podczas wycieczki z przedszkola, czy o resursę w której byliśmy kiedyś na wystawie... okazało się że zobaczyła plakat z Tytusem i poznała, bo akiś czas temu go razem czytaliśmy.

W ogóle wybieraliśmy się na to przedstawienie, ale ostatecznie musieliśmy sobie odpuścić, bo Klu się akurat rozchorowała.



Na ogrodzeniu parku obejrzeliśmy wystawę zdjęć z zeszłorocznego finału WOŚP.



- A ta dziewcynka ma taką samą kultkę jak ja!



Karmienie kaczek z mostku... bo normalnie, to zbyt blisko podchodziły i Kluska się bała że uszczypną... hmmm, tamte dwie jakieś dziwne.




Okazało się, że to mandarynki. Te kolorowe to samce, czy były samiczki nie wiem, bo za mało się odróżniają od krzyżówek i mogłem przegapić.



Mandarynka na Pisi Gągolinie... i krzyżówka.



Pamiętacie sortowanie liczb przy pomocy węgierskich tańców ludowych (link do wpisu na blogu). Klusce kiedyś bardzo się podobały te filmiki, a teraz dorosła żeby zrozumieć o co chodzi. Więc nauczyłem ją sortować tak, jak to robią komputery...

Najpierw najłatwiejszy algorytm - czyli Select Sort.



Potem Bubble Sort.



Znów Select Sort, ale przy użyciu kart (as zamiast jedynki).



I Quick Sort, na razie tyle przerobiliśmy.



Poza tym okazało się, że na ten profil zostały dosłownie w zeszłym miesiącu, po kilku latach przerwy, wgrane nowe filmy. Kolejny algorytm sortowania, poza tym dwa algorytmy wyszukiwania konkretnej liczby (w zbiorze nieposortowanym i posortowanym) przy pomocy flamenco. Dobre jako ilustracja po co nam w ogóle to sortowanie.

No i na koniec chyba najlepszy z tych nowych - zagadnienie czterech królowych (jako uproszczona wersja zagadnienia ośmiu królowych -wiki). Po obejrzeniu oczywiście z Kluską rozwiązaliśmy je przy pomocy tego algorytmu na prawdziwej szachownicy



.

Data wpisu: 13.02.2018
Wszystkie km: 4.24

Zobacz komentarze(6) lub skomentuj.

Po mieście x7

$
0
0
Tradycyjna fotka z Bielnikiem (lód, ale nie na całej powierzchni, poza tym pokryty wodą odwilzową)



Staw po nocnych przymrozkach, znów w 100% zamarznięty, a potem popadało śniegu...







Ślady parkowych wiewiórek







To że miasta są zatkane samochodami, które zawalają chodniki, trawniki i każdą wolną przestrzeń, każdy widzi. To nie tylko dlatego, że jest dużo za dużo samochodów i nie ma na nie miejsca. Często miejsca parkingowe są, ale ludziom się nie chce iść kilkadziesiąt metrów (kilkaset metrów, to chyba dla statystycznego kierowcy sport ekstremalny grożący kalectwem)... na osiedlowym markecie jest bardzo duży parkin, który zwykle w połowie, lub w 3.4 stoi pusty, ale chodnik pod samym wejściem jest zawsze zastawiony. Co ja mówię kilkadziesiąt - kilkanaście nawet! Pod pobliską Żabką zwykle ktoś parkuje na chodniku pod samym wejściem, nawet jeżeli na parkingu nie ma żadnego samochodu.

A tutaj przykład, który sporo wyjaśnia jeśli chodzi o chodniki zawalone samochodami. Przykład, że polski kierowca, to jednak stan umysłu.





Żeby nie było, że to tylko raz coś takiego się zdarzyło.




Data wpisu: 14.02.2018
Wszystkie km: 70.64

Nie ma jeszcze komentarzy, Twój może być pierwszy.

Z Klu do parowo... spalinowozu

$
0
0
Dziś była zupa brokułowa, jedna z ulubionych zup Kluski, że aż wzięła dokładkę, ale potem przez cały dzień marudziła, że ją boli brzuszek z przeżarcia.



W szatni nowa wystawa prac przedszkolaków - kotki z okazji Dnia Kota.



Po drodze, w parku zaczęła opowiadać o czym uczyli się w przedszkolu przedszkolu.
- Jak się inacej nazywa lokomotywa.
- Ciuchcia.
- Nie. Inacej.
- To może parowóz?
- Tak! To dzisiaj było o palowozach.

Skoro się zgadało, to zaproponowałem że pojedziemy obejrzeć lokomotywę na Bielniku. Najpierw zrobiłem mały wykład jakie są lokomotywy - parowe, elektryczne, spalinowe, czym się różnią i że na bielniku stoi taka spalinowa.

- No ceść.





A potem pojechaliśmy poszukać kwiatków




Data wpisu: 20.02.2018
Wszystkie km: 4.43

Nie ma jeszcze komentarzy, Twój może być pierwszy.
Viewing all 1840 articles
Browse latest View live